Zgodnie z danymi ZUS w Polsce żyje około 27 tys. Gruzinów. 700 z nich to mieszkańcy Opolszczyzny. Jak wygląda proces integracji pomiędzy oboma narodami? Zaproszeni przez nas eksperci wyjaśniali studentom, na co należy zwrócić uwagę.
Proces integracji emigrantów z Gruzji w Polsce – to tytuł wykładu, który odbył się w minioną sobotę (13 stycznia) w auli Uniwersytetu WSB Merito Opole. Spotkanie było dedykowane głównie studentom kierunku administracja i bezpieczeństwo wewnętrzne, niemniej – wysoka frekwencja świadczyła o wysokim zainteresowaniu ww. tematyką. Pomysłodawcą spotkania była dr Anna Wawrzczak-Gazda, menedżerka aibw – która do Opola zaprosiła Dorotę Parzymięs z Fundacji MultiOcalenie z Warszawy oraz Lasha Gongadze, Gruzina mieszkającego od sześciu lat w naszym kraju.
- Na uczelni realizujemy różne zajęcia dodatkowe dla naszych studentów, które mają też uatrakcyjnić studia. Jednym z nich są wykłady otwarte. Gruzja to jedno z wielu miejsc na świecie, gdzie dziś toczą się konflikty wojenne. Rejon Kaukazu jest bardzo niebezpieczny. Osoba pracująca w branży administracji i bezpieczeństwa wewnętrznego powinna mieć wiedzę na temat tych obszarów – komentuje dr Wawrzczak-Gazda.
Najczęstszym powodem, dla którego Gruzini decydują się na osiedle w Polsce jest praca zarobkowa.
- W Gruzji w ostatnich latach jest bardzo duży kryzys gospodarczy, który jeszcze pogłębiła pandemia. Do tego jest uproszczony system przyjazdu Gruzinów do Unii Europejskiej. Od 2017 roku nie potrzebują oni wiz – tłumaczy Parzymięs i jak dodaje większość Gruzinów pracuje w gastronomii ale również w dużych fabrykach, czy dla znanych firm oferujących przejazdy z punktu A do punktu B
Lasha Gongadze do Polski trafił po tym, gdy na jednym z portali w internecie, znalazł informacje o dobrze płatnym zajęciu w Polsce. - Mieszka i pracuje mi się bardzo dobrze. Co ciekawe, bardzo szybko nauczyłem się języka polskiego. Chociaż nasze narody tak dużo dzieli, ale sporo też łączy, co przekłada się na popularności Polski jako miejsca, do którego Gruzini emigrują. Znam Gruzinów, którzy wcześniej byli we Francji, Hiszpanii czy w Niemczech, ale twierdzą, że w Polsce mieszka im się najlepiej – zaznacza.
Praca na obczyźnie nie zawsze jest usłana różami. Dorota Przymięs przybliżała studentom liczne sytuacje, gdy Gruzini mieli w naszym kraju mniej szczęścia. - Najbardziej drastyczna dotyczyła grupy sześciu Gruzinów, wobec których pracodawca miał zadłużenie w wysokości około 50 tys. zł. Cały czas ich zwodził. W końcu wyrzucił ich z hostelu. Wylądowali na ławce w parku w listopadzie. Nasz fundacyjny prawnik tworzył pisma procesowe, aby pracodawca oddał im pieniądze. Dopiero w momencie, kiedy ten człowiek zorientował się, że ci panowie nie są sami, że stoi za nimi organizacja pozarządowa, zaczął wypłacać ratami zaległe pensje – wspomina.